Relacje z Wydarzeń, Strona Główna

Pokaz specjalny „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” i spotkanie z Katarzyną Smutniak

W ostatni dzień 22. FKE Orlen Cinergia publiczność miała okazję poznać „znaną nieznaną” – jak Diana Dąbrowska, prowadząca spotkanie z aktorką, określiła Katarzynę Smutniak. Jest to kolejna jej wizyta w Łodzi – trzy lata temu aktorka odebrała główną festiwalową nagrodę, Złotego Glana. Spotkanie poprzedziło pokaz tegorocznego przeboju polskich kin, „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”.

Na początku Smutniak odkryła przed publicznością zakulisową sferę powstawania filmu. Realizacja dzieła Paolo Genovese trwała aż cztery tygodnie, zamiast planowanych dwóch. Aktorka wspomniała, że na stole, przy którym obsada spędziła cały miesiąc, stały znienawidzone po pewnym czasie przez wszystkich pulpeciki oraz sok porzeczkowy imitujący wino. Smutniak wyznała że, praca przy tym projekcie, wiązała się nie tylko ze spożywaniem wciąż tych samych posiłków, ale również z nieustającym powtarzaniem podobnych czynności i gestów, co wymagało od ekipy ogromnej cierpliwości i wytrwałości.

Pierwsze pytanie od publiczności było oczywiste – jak Katarzyna Smutniak wylądowała we włoskim filmie? Jak się okazało, urodzona w Pile aktorka przeprowadziła się do położonego na południu kraju tuż po maturze. Smutniak pochwaliła się talentem do nauki języków, dzięki któremu nie miała problemów z dostosowaniem się do licznych dialektów języka włoskiego i odgrywaniem ról Włoszek (tylko jeden raz zagrała Polkę). Na pochwałę zasługuje również przebogata i konsekwentna filmografia aktorki. „Lubię zaskakiwać sama siebie” – tak Kasia Smutniak skomentowała sposób, w jaki dokonuje ona selekcji ról filmowych.

Kontynuując wątek „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, aktorka wyraziła własne zdziwienie niezwykłą recepcją filmu – zdarzało się, że barman pracujący w jednej z rzymskich kawiarni obwiniał ją o swoją kłótnię z partnerką. „To jest tylko film” – powiedziała Smutniak, aczkolwiek żartobliwie poradziła widzom, „póki jest czas przed filmem”, ażeby Ci usunęli z komórek wszystkie nieodpowiednie treści. Ironicznym komentarzem do tej dyskusji stała się melodia dobiegająca z telefonu należącego do jednego z widzów.

Interesującym wątkiem poruszanym podczas spotkania z Kasią Smutniak były jej więzi z Polską. Aktorka przyznała, że obecnie ojczyzna staje się dla niej coraz bardziej obca, a za swój dom uznaje Rzym. Jednakże znacznie mniejsza rozpoznawalność w kraju sprawia, że chętnie odwiedza ona rodzinne strony, które są dla niej miejscem odpoczynku od uciążliwej momentami popularności. Padło również pytanie dotyczące polskiego kina. Jak się okazało, Smutniak nie uczestniczy obecnie w realizacji żadnego rodzimego projektu filmowego, aczkolwiek nie wyklucza, że taka możliwość istnieje. Aktorka była jurorką konkursu polskich debiutów i filmów drugich na tegorocznej Cinergii. Wyróżniła więc kilka dzieł, które szczególnie przypadły jej do gustu. Znalazły się wśród nich m.in. Twój Vincent, Cicha noc i Serce miłości. Współczesne polskie kino wg aktorki zawiera „to, co gaśnie we Włoszech” – odwagę, oryginalność oraz młodzieńczy zapał. Niestety, na co zwróciła uwagę, rodzima kinematografia jest za granicą kojarzona prawie wyłącznie z reżyserami starej daty, przede wszystkim z Krzysztofem Kieślowskim i Andrzejem Wajdą.

Pozytywna i otwarta na widzów Katarzyna Smutniak podzieliła się z gośćmi ciekawostkami z własnego życia. Festiwalowicze dowiedzieli się na przykład, że aktorka chciałaby kiedyś zagrać „kogoś niesamowicie złego”. Przeznaczone na spotkanie piętnaście minut zmieniło się niespodziewanie w pół godziny. Czas ten upłynął jednak niesamowicie szybko. Rozmowa z Kasią Smutniak stanowiła idealne uzupełnienie następującego po niej pokazu Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Miejmy nadzieję, że aktorkę zobaczymy niebawem również w polskiej produkcji.

Autorstwo: Ilya Tsibets

Dodaj komentarz